Wydaje się, że kemping to idealny sposób na ucieczkę od cyfrowego świata. Góry, las, jezioro, brak zasięgu – wreszcie można odetchnąć. W praktyce jednak nawet daleko od miasta nie jesteśmy całkiem offline.
Coraz częściej zabieramy ze sobą smartfony, mobilne routery, panele solarne, a nawet urządzenia typu smart home i właśnie wtedy, w środku natury, mogą pojawić się problemy, o których rzadko się myśli – cyberzagrożenia.
Pierwszym z nich jest korzystanie z przenośnego Internetu. Router LTE albo udostępnianie sieci z telefonu to rozwiązanie wygodne, ale często zaniedbywane pod względem bezpieczeństwa.
Domyślne hasła, brak szyfrowania czy niezabezpieczone ustawienia mogą wystawić nasze urządzenia na ataki, nawet jeśli wydaje się, że jesteśmy poza zasięgiem potencjalnych intruzów. Przestępcy potrafią skanować sieci w okolicy i atakować przez otwarte porty, dlatego przed wyjazdem warto sprawdzić, czy nasz sprzęt nie został pozostawiony z fabrycznymi ustawieniami. Dobrym rozwiązaniem jest użycie VPN, który zaszyfruje nasz ruch, nawet jeśli korzystamy z sieci mobilnej.
Innym ryzykiem jest ładowanie urządzeń.
W podróży off-grid prąd to towar deficytowy, więc często ratujemy się powerbankami, panelami solarnymi albo przypadkowymi źródłami energii np. ładowarkami na stacjach benzynowych.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że podłączenie telefonu do nieznanego portu USB może skończyć się zainfekowaniem urządzenia. Tzw. juice jacking to technika, która pozwala na przejęcie kontroli nad smartfonem przez zwykły kabel. Jeśli więc już musimy ładować się w nieznanym miejscu, warto korzystać z kabli blokujących przesył danych lub po prostu ładować przez klasyczne gniazdko.
Kolejnym aspektem jest udostępnianie lokalizacji. Używamy GPS-u, robimy zdjęcia z geotagami, wrzucamy relacje z podróży na bieżąco do mediów społecznościowych. I choć dla nas to pamiątka, dla potencjalnych złodziei może to być sygnał, że nie ma nas w domu, albo że przebywamy w konkretnym miejscu z cennym sprzętem. Dlatego warto opóźniać publikowanie zdjęć i sprawdzić, które aplikacje śledzą naszą lokalizację nawet wtedy, gdy z nich nie korzystamy.
Nie można też zapominać o urządzeniach smart, które coraz częściej zabieramy na kemping: inteligentnych kamerach, czujnikach, dronach czy głośnikach. Większość z nich komunikuje się przez Wi-Fi lub Bluetooth i wymaga aplikacji do zarządzania. Niestety – często nie mają aktualnego oprogramowania, a logujemy się do nich hasłami typu „admin123”. Przed wyjazdem warto poświęcić chwilę na aktualizacje i zmianę haseł, a jeśli nie korzystamy z danego sprzętu zdalnie warto wyłączyć dostęp z sieci.
Wreszcie zgubiony lub skradziony telefon w dziczy to nie tylko problem komunikacyjny. Jeśli nie mamy ustawionej blokady ekranu, szyfrowania danych czy opcji zdalnego wyczyszczenia zawartości, możemy stracić dużo więcej niż kontakt ze światem. Dlatego jeszcze przed wyjazdem warto zadbać o podstawowe zabezpieczenia: włączyć funkcję lokalizacji, zablokować ekran biometrycznie i zaszyfrować dane.
Choć wyprawa off-grid kojarzy się z odpoczynkiem od cyfrowych problemów, w rzeczywistości jesteśmy dziś bardziej połączeni niż kiedykolwiek. Cyberbezpieczeństwo nie kończy się w chwili wyjazdu z miasta – ono zaczyna się właśnie tam, gdzie myślimy, że jesteśmy bezpieczni, bo nikt nas nie widzi.